RAMOWY ROZKŁAD DNIA

630 – 800

Dziecięce zabawy dowolne. Praca indywidualna, wyrównawcza, praca z dzieckiem zdolnym.

800-830

Wprowadzenie w tematykę dnia. Zabawy dydaktyczne. Praca z książką.

Ćwiczenia poranne.

830-900

Przygotowanie do śniadania. Kształtowanie i utrwalanie nawyków higienicznych i zachowań prozdrowotnych.

Śniadanie – przestrzeganie zasad dobrego wychowania podczas spożywania posiłku.

900 – 1000 

Zajęcia dydaktyczne wynikające z Programu Wychowania Przedszkolnego, zaplanowane przez nauczycieli.

 1000-1120 

Swobodne zabawy dziecięce w sali lub w ogrodzie przedszkolnym (w zależności od warunków atmosferycznych), spacery, wycieczki piesze.

1120-1130 

Przygotowanie do obiadu. Kształtowanie i utrwalanie nawyków higienicznych i działań prozdrowotnych.

1130-1200 

Obiad – utrwalanie techniki samodzielnego jedzenia.

1200-1415

 

Zabawy relaksacyjne, czytanie bajek, zabawy badawcze, konstrukcyjne, dydaktyczne. Praca z książką. Pobyt w ogrodzie, spacery.

Przygotowanie do podwieczorku – praca dyżurnych.

Czynności higieniczne.

1415-1430 

Podwieczorek – wdrażanie dzieci do kulturalnego zachowania się przy stole.

Organizacją żywienia w przedszkolu oraz utrzymaniem estetycznego wyglądu placówki i jej otoczenia zajmuje się nadzór administracyjno – obsługowy.

 


1. Zasady zdrowego żywienia podane na talerzu

Wszystkim nam zależy na zdrowiu i dobrej kondycji dzieci. Dwie sfery, które mają na nie największy wpływ, to żywienie i aktywność fizyczna. Dobra wiadomość jest taka, że są to czynniki, które my, dorośli, na co dzień kształtujemy i możemy na nie realnie oddziaływać.

Zacznijmy od początku Codzienna aktywność fizyczna jest bardzo ważna. Swobodna zabawa, bieganie, wspinanie się na placu zabaw, które wynikają z naturalnych potrzeb małego człowieka, są kluczowe dla zdrowia i dobrej kondycji. Niestety w dzisiejszych czasach jest coraz mniej miejsca na taki zdrowy ruch. Z kolei nawyki żywieniowe kształtują się od najwcześniejszych etapów życia dziecka. W brzuchu matki dziecko często reaguje zwiększoną ruchliwością na cukier. Niemowlę karmione piersią też powoli poznaje smaki przemycone w mleku matki. W okolicach szóstego miesiąca życia niemowlę zaczyna eksplorować świat smaków. W tym czasie dzieci są najbardziej otwarte na poznawanie. Ich ciekawość świata znacznie przewyższa jakiekolwiek obawy, stąd chętnie próbują nowości na talerzu. Początkowo wszystko, co ląduje w rękach i buzi, może być dla malucha dziwne. Mimika takich małych smakoszy jest często rozbrajająca.

Wielozmysłowe poznanie Możliwość dotykania jedzenia jest ważna. Musimy wiedzieć, że jedzenia nie odbieramy tylko zmysłem smaku. Ten jest na końcu. Każdy produkt najpierw oceniamy wzrokowo i zapachowo. Następnie, dotykając, dziecko może sprawdzić, czy coś jest zimne/ciepłe, twarde/miękkie, poczuć, jaką ma konsystencję, czy jest suche, mokre, a może klejące… To też odkrywanie. Takie doznania odbieramy dzieciom, jeśli karmimy je wyłącznie łyżką z miseczki, którą trzymamy z dala od rąk malucha. Na najwcześniejszych etapach powinny się też pojawiać produkty w naturalnej formie (oczywiście bezpieczne dla niemowlęcia), zamiast zmiksowanych papek, które nie pozwalają zobaczyć, poczuć i poznać warzyw czy owoców.

Pierwsze doświadczenia a późniejsze nawyki Gotując dla niemowląt, nie powinniśmy używać soli. Wielokrotnie słyszę argumenty, że zupa czy kalafi or bez soli są niesmaczne. Tak naprawdę mają naturalny smak, do którego być może nie jesteśmy przyzwyczajeni. Filtrujemy smaki poprzez nasze doświadczenia. Jeśli ktoś na co dzień słodzi herbatę, to widząc napój tego koloru, spodziewa się określonego smaku i odwrotnie. Niejako widzimy smak, zanim weźmiemy coś do ust. Każdy wie, czego się spodziewać, sięgając po zielonego czy też bardzo dojrzałego banana. Z tego powodu ciężko nam zmienić pewne przyzwyczajenia. Spodziewamy się i oczekujemy określonego smaku. Niemowlę, które pierwszy raz czegoś kosztuje, nie postrzega tego przez pryzmat doświadczeń. Poznaje i odkrywa wszystkimi zmysłami, nie oceniając z góry. Z drugiej strony taki maluch szybko się przyzwyczaja. I tu pojawia się pułapka. Już w produktach specjalnego przeznaczenia dla niemowląt często w składzie znajduje się cukier. Niejednokrotnie nie zdajemy sobie z tego sprawy i ufamy tym produktom. Płatki owsiane czy kasza jaglana nie są oznaczone jako odpowiednie od szóstego miesiąca życia, natomiast często dosładzane kaszki – już tak. Czy zatem niemowlę jedzące gładką, słodką papkę łatwo zaakceptuje w późniejszym czasie zwykłe płatki na mleku, gdy rodzic uzna, że już czas na nie? Obecność soli i cukru w diecie najmłodszych nakręca ich upodobanie do tych smaków. Podobnie jest z nawykiem picia wody. Kiedy ze wszystkich stron jesteśmy atakowani „herbatkami” dla niemowląt i słodkimi soczkami, łatwo dać się przekonać, że to jest właśnie to, co powinny dostawać maluchy. Soczek z witaminami – to przekonanie, które wciąż często występuje. Tymczasem aktualne zalecenia wyraźnie mówią, że do ukończenia pierwszego roku życia niemowlę powinno pić wyłącznie mleko (mamy lub modyfi – kowane) i wodę. Kropka. Następnie do trzeciego roku życia maksymalnie ½ szklanki soku dziennie. Nikt, łącznie z dorosłymi, nie powinien gasić pragnienia sokami, słodkimi napojami, herbatkami itp. Woda najlepiej gasi pragnienie i nie dostarcza zbędnych kalorii. To właśnie słodkie napoje ponoszą w dużej mierze odpowiedzialność za plagę otyłości. Dlaczego w późniejszym okresie dorastania tak duży wpływ na to, co je nasze dziecko, ma początek jego przygody w krainie smaków? Otóż, o ile do około drugiego roku życia dziecko jest ciekawe świata i zwykle dość otwarte na poznawanie nowych smaków, lubi kolory, dotyka i próbuje wielu produktów, o tyle później następuje faza neofobii. Oczywiście to nie tak, że nagle 100% dzieci odmawia jedzenia czegokolwiek, jednak zauważamy istotną zmianę zachowań żywieniowych. Neofobia to faza w żywieniu najmłodszych, w której dzieci zaczynają bać się nowości, nie lubią próbować i najchętniej sięgają po kilka wybranych produktów, czasami bardzo zawężając repertuar smaków. Niekiedy nawet drobna zmiana w danym daniu może powodować, że dziecko odmawia zjedzenia. (Jednak to temat na osobny artykuł). My, dorośli, mamy duży wpływ na zachowanie dzieci w fazie neofobii. To nie powód do machnięcia ręką z komunikatem: A tam, niech nie je, wyrośnie z tego. Nawyki wykształcone wcześniej są kluczowe dla przebiegu i szybszego zażegnania problemu.

Jak powinna wyglądać dieta dziecka, czyli do czego dążymy? Talerz zdrowego żywienia to schemat, który zastąpił znaną wszystkim piramidę żywienia. Prowadząc warsztaty z dziećmi, często zauważałam, że najmłodsi błędnie odczytują piramidę, uznając za najważniejsze to, co znajduje się na jej szczycie. Tymczasem talerz żywieniowy w prosty i przejrzysty sposób pokazuje, co powinniśmy jeść i w jakich ilościach. Połowa talerza jest wypełniona warzywami i owocami. Kolorowe dodatki – warzywa i owoce powinny być obecne w każdym naszym posiłku, ze znaczną przewagą tych pierwszych. Ta grupa to ważne źródło wielu witamin, składników mineralnych, błonnika. Im więcej kolorowych warzyw, tym lepiej, bo każde niesie ze sobą określone wartości odżywcze. Zbyt często jemy na szybko, w biegu. Sięgamy po kanapkę, bo jest dla nas źródłem energii, nie zawracając sobie głowy warzywnym dodatkiem typu ogórek czy sałata. Obiad też często jemy w pośpiechu, więc żeby się najeść, mamy na talerzu makaron lub ziemniaki, czasem słusznych rozmiarów kotleta, ale surówka jest już pomijana, ponieważ nie dostarcza kalorii. Ostatecznie pojawia się argument, że „dziecko i tak nie zje…”. Kształtowanie dobrych nawyków polega na obecności warzyw czy owoców w każdym posiłku. Może to być np. warzywo do kanapki, surówka, gotowany kalafior czy brokuł jako dodatek do drugiego dania, zupa z warzywami, owoce na drugie śniadanie czy podwieczorek, solo lub jako dodatek w koktajlu. Uwaga jednak na jogurty owocowe, które są owocowe zazwyczaj tylko z nazwy. W ich składzie znajdziemy prędzej cukier, aromaty i barwniki niż prawdziwe owoce. Z moich obserwacji wynika, że dzieci często nie znają owoców w ich naturalnej formie. Nie potrafi ą obrać banana, zjeść jabłka. Współcześnie mamy do czynienia z ciągłym ułatwianiem sobie życia i parciem producentów żywności na zarobek. Popularne są musy w tubkach, w których niespecjalnie czuć smak ani zapach poszczególnych owoców, bo wyciska się je bezpośrednio do buzi, nie czuć również ich konsystencji, ponieważ dotyka się czystej folii. Taka przekąska może się okazjonalnie pojawić, ale maluchy powinny poznawać owoce wszystkimi zmysłami: jeść jabłko ze skórką, obierać samodzielnie owoce, które tego wymagają. Pamiętajmy, że w fazie neofobii dziecięce „nie znam” znaczy „nie lubię”. Energię powinniśmy czerpać w głównej mierze z węglowodanów, dlatego produkty zbożowe stanowią dużą część naszego talerza. Wśród produktów zbożowych znajdziemy ryż, makaron, pieczywo, wszelkiego rodzaju kasze czy płatki zbożowe. Tutaj należy zwrócić szczególną uwagę na produkty pełnoziarniste, których w diecie najmłodszych jest zwykle za mało. Biała, oczyszczona mąka (im niższy typ, tym bardziej oczyszczona), biały makaron, jasne pieczywo, kasza manna lub kuskus to produkty przetworzone. Oznacza to, że dostarczają nam niemal wyłącznie energię, czyli kalorie. Tymczasem produkt pełnoziarnisty, poza bielmem bogatym w skrobię, zawiera również zarodek – bogactwo składników mineralnych i witamin z grupy B, łuskę – źródło składników mineralnych, ale przede wszystkim błonnik. Pełni on ważną funkcję w naszych jelitach, oczyszczając je. Ponieważ wchłania trochę wody, pozwala czuć się nasyconym po posiłku przez dłuższy czas. Dodatkowo zapobiega zaparciom i chorobom, sprzyja rozwojowi dobrej mikrobioty jelitowej. Dlatego tak ważne jest, żeby co najmniej w jednym posiłku pojawił się produkt zbożowy pełnoziarnisty, np. kasza (bulgur, gryczana, jaglana, jęczmienna), płatki owsiane, pieczywo pełnoziarniste. Uwaga na „oszukane” pieczywo – jeśli ma ono konsystencję gąbki i brązowy kolor, to sygnał, że jest z białej mąki zabarwionej np. karmelem. Dzieci często nie są przyzwyczajone do pełnoziarnistego pieczywa czy kasz. Pamiętajmy, że jeśli nie będą miały okazji do próbowania lub chociaż poznania tych produktów, to tym bardziej nie będą miały sposobności, by je polubić. Kolejnym ważnym składnikiem odżywczym w naszej diecie jest białko. Jego dobre źródła to jajko, mięso, produkty nabiałowe, ryby, ale też niedoceniane warzywa roślin strączkowych (w zestawieniu z produktami zbożowymi). W tej grupie warto zwrócić uwagę na nabiał, który jest również źródłem wapnia – niezwykle ważnego składnika budującego nasze kości i zęby. To ważne, ponieważ kości budujemy („zagęszczamy”) do około dwudziestego szóstego roku życia. Tutaj muszę także wspomnieć o suplementacji witaminą D. Nie jesteśmy w stanie dostarczyć jej za pomocą pożywienia, a jest ona niezbędna do przyswajania wapnia. W tej części talerza istotne są ryby jako jedno z niewielu źródeł ważnych kwasów tłuszczowych omega-3. Powinny one pojawiać się na talerzu 1–2 razy w tygodniu. Mięso jest dobrym źródłem białka i żelaza, natomiast nie powinniśmy jeść mięsa czerwonego częściej niż 1–2 razy w tygodniu. W zamian proponuję postawić na warzywa strączkowe, które w diecie przeciętnego człowieka występują bardzo rzadko. Dodatkowo są często oceniane jako ciężkostrawne, co wynika głównie ze sposobu, w jaki je serwujemy. Humus, czyli pasta z ciecierzycy, nie będzie ciężkostrawna. Przeciwnie, z powodzeniem może czasem zastąpić wędliny, które są podawane bardzo często, a stanowią bogate źródło soli i konserwantów. Polecam zwiększyć repertuar dodatków do kanapek o rozmaite pasty. Pamiętajmy o zdrowych tłuszczach w codziennej diecie (np. olej rzepakowy, lniany, z awokado, oliwa z oliwek, dobrej jakości masło). Tłuszcz dostarcza wielu kalorii, ale w odpowiednich ilościach jest potrzebny. To, czego należy unikać, to przekąski bogate w tłuszcze nasycone i typu trans. Smażenie (na oleju rzepakowym) powinno być ograniczone do maksymalnie dwóch razy w tygodniu. Tłuszcz jako nośnik smaku można dodawać do surówek lub sosów warzywnych (olej, oliwa). Można też smarować kanapki masłem. Dodatek świeżej oliwy, masła orzechowego lub tahini do pasty z roślin strączkowych wzbogaci jej smak, ale także podniesie wartość odżywczą o cenne nienasycone kwasy tłuszczowe. Oprócz tego taki dodatek jest niezbędny dla przyswajania witamin typu A, D, E, K, które są rozpuszczalne właśnie w tłuszczu.

Jeszcze kilka ważnych zasad Woda Bardzo ważne jest, by dzieci nauczyły się pić wodę – czystą wodę. Nie sok, ponieważ nawet ten 100% zawiera dużą ilość cukru – około dwie łyżeczki w 100 ml, czyli cztery na szklankę. Nie zapominajmy, że nawet naturalny sok z owoców nie jest tym samym, co sam owoc. Na przykład jabłko to również skórka, błonnik. Ile jabłek potrzebujemy, żeby uzyskać szklankę soku? Ile soku jest w stanie wypić dziecko? A ile jabłek zje za jednym zamachem? Cukier Nasz organizm nie ma żadnego zapotrzebowania na cukier. Możemy więc całkowicie wykluczyć go z diety. Potrzebną glukozę możemy czerpać z wielu źródeł węglowodanów złożonych, zatem z wszelkiego rodzaju mąki, kasz, płatków itp. Jednak ciężko nam wyeliminować słodki smak. Towarzyszy nam „od zawsze”. Już wody płodowe są słodkawe, podobnie jak mleko mamy (lub modyfikowane). Smak słodki kojarzy się też z czymś bezpiecznym (podczas gdy kwaśny możemy odbierać jako produkt niedojrzały, gorzki – trujący).

Warto jeść owoce, które są naturalnie słodkie, i jak w każdym przypadku, należy to robić z umiarem. Co nas gubi, to obecność cukru w produktach przetworzonych, czasem nawet w tych, w których byśmy się go nie spodziewali, jak również słodycze. Słodycze, po które często sięgamy z nudów, ze stresu, w chwilach świętowania sukcesów i przełykania goryczy porażki. Anna Patrzałek – dietetyczka dziecięca. Absolwentka kierunku żywienie człowieka na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie, wielu szkoleń z zakresu żywienia małych dzieci, terapii karmienia. W codziennej działalności pomaga rodzicom dzieci zmagającym się z problemami z karmieniem czy otyłością. Opracowuje jadłospisy dla przedszkoli oraz diety dla alergików. Szkoli nauczycieli przedszkoli, intendentów i rodziców, żeby współpracując, kształtowali lepsze nawyki żywieniowe u dzieci. Z pasją prowadzi warsztaty kulinarno-sensoryczne w przedszkolach, by oswoić dzieci z nieznanymi produktami i pozwolić im je polubić. Plakat dołączony do miesięcznika Sól Jest wszechobecna w naszej diecie. Już nawet pomijając używanie soli z solniczki, przekraczamy jej dawkę wielokrotnie. Jej źródłem są produkty wysokoprzetworzone, wszelkie słone przekąski typu chipsy czy paluszki. Nie zapominajmy jednak o jedzeniu, w którym dostarczamy najwięcej soli: pieczywo, ziemniaki, wędliny (w tym parówki), ser żółty, sery do smarowania. Tym sposobem wszelkie dosalanie powoduje jej znaczny nadmiar w naszej codziennej diecie. Nadmierna ilość sodu sprzyja problemom z nadciśnieniem, z którymi w Polsce boryka się mnóstwo osób. Przekąski Problemem, który dotyka zarówno dzieci, jak i dorosłych, jest też ciągłe podjadanie. Nasz organizm potrzebuje regularnie otrzymywać porcję energii, natomiast sięganie co chwilę po słodycze, słone przekąski, a nawet owoce, i picie słodkich napojów nie powinno być naszym zwyczajem. 

Na zakończenie

 Nie sposób wprowadzić zasad z talerza od razu. Trudno oczekiwać, że zarówno dzieci, jak i dorośli od teraz będą podczas każdego posiłku jeść dużo warzyw w odpowiednich proporcjach. Warto natomiast zwrócić uwagę na te zalecenia. Zdrowe nawyki można kształtować na różne sposoby – również poprzez zabawę. Zadaniem dorosłych jest pozwolić dziecku poznać rozmaite produkty i smaki. Wspólne zakupy, a potem gotowanie w domu, kiedy pozwala na to czas, wielozmysłowe poznawanie to proste sposoby na zaprzyjaźnienie się dziecka z warzywami. Pozytywne skojarzenia z danym produktem sprawią, że maluch chętniej go skosztuje.

Źródło: bliżej przedszkola